Piszę, bo mam nadzieję że może ktoś coś podpowie. Syn ma 9 lat.
Dwa lata temu syn bardzo źle się poczuł. Miał mdłości, bez wymiotów. Zaczęłam badać. Przede wszystkim ogólne badanie z krwi i cała seria badań kału pod kątem pasożytów. Nic, badania w normie. Pasożytów brak. Dziecko okresowo czuło się dobrze, okresowo źle. USG w porządku. Po dłuższym czasie, widząc że syn nie wygląda dobrze poszłam w zaparte - co tydzień nosiłam kał do badania na lamblie. W 11 badaniu wynik wyszedł wątpliwy, w 12 pozytywny. Przeleczyliśmy się tynidazolem i na pół roku był spokój. Potem znów syn poczuł się źle. Trafiliśmy do innego lekarza, który zalecił badanie kału pod kątem HP i mykologiczne oraz test oddechowy z laktulozą. HP ujemny, mykologia pozytywna, test oddechowy wykazał przerost flory jelita cienkiego. Przeleczyliśmy przerost metronidazolem, grzybicę także. Dostaliśmy probiotyk na 3 miesiące. Nie minęły 3 miesiące a syn nagle dostał mdłości. Trwa to od tygodnia. Pojutrze powtarzam test oddechowy, kał mykologicznie już w laboratorium. Termin do lekarza odległy. Na jednej z wcześniejszych wizyt sugerowano zrobić gastroskopię (zanim wyszła grzybica i przerost). Więc temat pewnie wróci.
Mam termin do dobrego lekarza, niestety dość odległy. Poza tym nie wiem co usłyszę (od poprzedniego lekarza usłyszałam że to na tle nerwowym, bo jemu po prostu skończyły się pomysły na diagnostykę - nie wpadł na test oddechowy i grzybicę).
Może macie jeszcze pomysły co można podejrzewać jeśli test na przerost wyjdzie w normie? Co zbadać? Myślałam o refluksie, ale jedynym objawem są nudności, nie ma pieczenia, odbijania itp.