Witam. Mam mały kłopot z moją blisko 9 miesięczną córeczką. Otóż 3 tyg. temu dostała kataru (przezroczysta wydzielina wypływała jej z nosa). Po tygodniu nieprzespanych nocy kichaniu, kaszlu i ciągle zatkanego noska poszliśmy do lekarza. Diagnoza zapalenie gardła. Antybiotyk Sumamed brała 5 dni (wtorek-sobota). W czwartek dostała wysypki (jak różyczka). W piątek znowu wizyta u pediatry. Z moich obserwacji wynika że to mogło być Nurofenie który podawałam przeciwbólowo i od gorączki (już kiedyś miała podobne krostki). Osłuchowo już było ok, gardło się zaleczyło. Lekarz kazał podać antybiotyk do końca i przepisał Clemastin wapno i Fenistil. Do niedzieli nie było śladu po wysyłce i chorobie gardła. W środę mała znowu miała gorączkę. W czwartek plamki a ciele z bąblem na środku. Zmieniły położenie co godzinę. Znikały i pojawiały się w innym miejscu. Znowu pediatra. Diagnoza pokrzywka alergiczna. Badanie moczu (wynik dobry) i skierowanie do alergologa. Znowu Clemastin i Fenistil. Od piątku było super. W poniedziałek (dzisiaj) znowu katar. Mała charczy, kaszle, kicha a z nosa się leje. Na wizytę u alergologa trzeba trochę poczekać a ja już popadam w hipochondrię. Zmieniłam jej dietę (jak dla 6 miesięcznego dziecka, znowu ostrożnie zaczynam podawać pokarmy: kartofelek, marchewka...). Obserwuję. Oboje z mężem jesteśmy alrgikami (ja wziewna mąż atopowy). Co dalej robić? Jak ulżyć dziecku zanim dostanę się do specjalisty? Czy dzisiaj znowu iść do pediatry?