Około pół roku temu miałam owsiki, choć wtedy wcale nie chciałam moich objawów tak traktować... Czułam świąd w okolicach odbytu i pochwy, to też nie byłam pewna czy nie jest to jakaś infekcja intymna. Nie widziałam robaczków w kale, ale kiedy zobaczyłam jednego właśnie w miejscu intymnym... Wstydziłam się i nie poszłam do lekarza. Podmywałam się tylko 3x dziennie płynem do higieny intymnej i zaczełam lepiej się odżywiać (bo wciaż nie byłam pewna czy nie są to owsiki, więc odstawiłam słodycze). Po kilku dniach wieczornego cierpienia wszystko ustąpiło. Ale jak dobrze wiemy, nic się samo nie wyleczy... Tydzień temu wrócił mój nocny koszmar i powiedziałam sobie dość. To, że miałam owski potwierdził robaczek na odbycie, jak i po wypróżnieniu się znalazłam jednego w kale (choć musiałam się go trochę naszukać).Poszłam rano do apteki, bo czytałam na forach, że leki na owsiki są bez recepty - otóż nie. Więc poszłam do lekarza, powiedziałam co i jak i po 3 minutach w gabinecie udałam się prosto do apteki po tabletki "Pyrantelum Polpharma". Noi cała rodzinka musiała zjeść po opakowaniu, co by się zabezpieczyć i mam nadzieję, że mój koszmar już nigdy nie powróci :)