Dzień dobry.
Mój syn jest wcześniakiem urodzonym w 31 tygodniu ciąży, 37cm, 1360g, oddychał samodzielnie (po czasie miał CEPAP z uwagi na sporadyczne występowanie bezdechów, CEPAP był podłączony około 10 dni). Po 3 tygodniach spędzonych na patologii noworodka okazało się, że ma atrezję 12 - stnicy. Zabieg operacyjny został przeprowadzony z powodzeniem i po spędzeniu około 1,5 miesiąca na chirurgi z wagą 2100 wróciliśmy do domku. W trakcie hospitalizacji otrzymał sporo antybiotyków z uwagi na zakażenie. Szczęście trwało całe 1,5 doby i w nocy wróciliśmy na oddział z powodu krwi w kupce. Na szczęście po wykonaniu badań nic złego z szyciem się nie działo, a przyczyną była skaza białkowa 3 - ciego stopnia. Spędziliśmy dalsze 2 miesiące na oddziale Alergologii i gastrologii z przygodami (pomyłka pani, która zajmowała się mlekiem spowodowała atak anafilaktyczny bo zamieniła butelki i dostał mleko krowie). Od około 2 miesiąca jest na nutramigenie. Dieta była rozszerzana pod okiem lekarza, każdorazowo nowy element był konsultowany z lekarzem. Synek miał też anemię i długo przyjmował żelazo, a także w między czasie spadły mu albuminy. Dziś ma 7 miesięcy wieku korygowanego (9 normalnie) ma 68 cm i waży około 6500g. Rozwija się prawidłowo (stała kontrola neurologa i rehabilitacyjna. mamy ćwiczenia Vojty o bobata z uwagi na asymetrię, która już właściwie ustąpiła i zwiększone naprężenie mięśniowe). Jest bardzo żywotny, raczkuje, siedzi, gaworzy, bawi się wszystkim. TYLKO.... cały czas nie chce jeść! I to jest nasz główny problem. Napisałem tę całą historię, żeby było wiadomo jaka jest jego historia leczenia. Najgorsze jest to, że nie chce jeść mleka czyli nutramigenu co nas martwi bo przecież kości itd... Dziś z przyjemnością je tylko Sinlac (około 200g na dobę i zupki z marchwi, pietruszki, ziemniaczków, brokuła i szpinaku a także indyka - około 140 do 160 g na dobę i sok jabłkowy). Mleka wypija od 250 do 450g na dobę zależy od dnia, pogody (jeszcze ma refluks ale już coraz słabszy). Cały czas mieścimy się w centylach ale jesteśmy w okolicach 10 tego. Mamy stałego lekarza neonatologa, który raz w miesiącu do nas przychodzi. Jednak odnośnie jedzenia nie ma pomysłu co by tu zrobić żeby więcej jadł. Moje pytanie brzmi czy są jakieś sposoby, żeby zachęcić do jedzenia tego cokolwiek nieprzyjemnego preparatu i czy nie ma obawy, że organizm syna nie otrzymuje za mało białka? Dostawaliśmy też całą gamę witamin, D3, E, A i parę innych. Od 3 tygodni podajemy tylko D3 co 3 dni lub co 2 jeśli nie ma słońca. Każde karmienie to droga przez mękę za wyjątkiem sinalcu. Czy poprostu mamy niejadka? Martwię się głównie o to, czy synek ma wszystkie niezbędne składniki do rozwoju... na wadze przybiera w skali miesiąca od 360 do około 400 g. Ale to różnie bo bywało mniej. Czy są jakieś powody do niepokoju?