Witam,
jestem mamą dwóch dziewczynek, obecnie mają 2 lata 7 miesięcy. Od października męczy je kaszel. Głównie w nocy, niedługo po zaśnięciu i nad ranem. Już nie wiem co mam robić razem z pediatrą "próbowaliśmy" już chyba wszystkiego. Najpierw leki przeciwwirusowe + naturalne syropy na kaszel - bez efektu. Później Zentel - bo może robaki (kał - wynik ujemny). Kaszel przedłużał się - podałam im Pulneo - owszem duża poprawa ale ile można brać ten syrop? Jak tylko próbuję odstawiać albo zmniejszać dawkę kaszel się nasila. Konsultacja laryngologiczna - stwierdziła cechy refluksu - wdrożone leczenie Helicidem 10 mg raz dziennie. Dodatkowo przeciwalergicznie Ketotifen i Singulair 4, Nasometin do nosa (na obrzękniętą śluzówkę). Bez widocznej poprawy. Jedyne co pomaga to tak naprawdę to ten Fenspiryd ale boje się że będą poważne skutki uboczne przy tak długotrwałym (2 miesiące) podawaniu. Ostatnio jedna z nich miała atak kaszlu - robiła się czerwona na twarzy i z trudnością nabierała powietrze. Zrobiłam jej inhalację z NaCl + 10 kr. Berodualu - atak ustąpił. Pediatra kazała na 3 dni włączyć Encorton 1 dzień 1,5 tab, 2 dzień 1 tab, 3 dzień 0,5 tab. Już nie wiem co mam robić i w którym kierunku je diagnozować. Dzieci nie mają gorączki, dobrze jedzą, są radosne i mają chęć do zabawy. Kaszel w nocy wygląda jakby dławiły się flegmą ale jej tak naprawdę nie widać ani w gardle ani w nosie (nie mają kataru), Aspiratorem również nic nie da się wyciągnąć. Proszę o pomoc - w którym kierunku mam pójść i i diagnozować.