Jestem facetem i mam ten problem, wiec opiszę to od siebie. Nie mam ochoty na seks z żoną i żeby było jasne wogóle nie mam ochoty za seks, z nikim i nie podniecają mnie kobiety na ulicy. Żonę kocham. Kiedyś sam namawiałem ją na seks, bo bała się ciąży, ale przekonałem ją do mojej metody moich stosunków i później nie musiałem jej namawiać, gdyż oboje mieliśmy ogromną ochotę i kochaliśmy się 3-5 razy dziennie. Nawet po urodzeniu pierwszego planowanego dziecka.
Uwielbiałem ją i jej twarz kiedy szczytowała po kilka, czasem kilkanaście razy, a ja powstrzymywałem się przed wytryskiem, aby członek był dłużej dla niej twardy. Był to też sposób antykoncepcyjny przed drugą ciążą, bo nie chciałem aby przyjmowała (chemii i chormonów) tzn. prochów antykoncepcyjnych, a gumek oboje nie lubimy. Pisząc nie chwalę się broń Boże, po prostu opisuję naprawdę jak było i jest. Nie uwierzycie, ale dzięki tej technice podczas jednego stosunku sam miewałem 1-2 orgazmy bez wytrysku i członek nadal był twardy, a żona wiła się w spazmach. Ubóstwiałem tak się kochać. Sprawiało mi to fantastyczną przyjemność i satysfakcję, a do tego wiedziałem że jej jest bosko. Czasem dochodziło do takich sytuacji, że ona mówiła, iż już nie ma siły na szczytowanie i prosiła abym przestał. Czasem tzn poza dniami ryzyka ciąży, wtryskiwałem w nią nasienie i tak mamy kochane nieplanowane dziecko nr2. Nie w wyniku wybranej metody (choć jej nie polecam) tylko w wyniku błędnego policzenia dni płodnych. Po drugim dziecku w seksie nadal było cudownie, ale kompletnie zrezygnowaliśmy z wytrysku do środeczka. Po kilku latach żona stwierdziła, że już tak nie może, że chce do środka trochę spermy, że lubi uczucie jak jej wypływa, że chyba nasienie ma coś w swoim składzie co powoduje, że czuje się lepiej. Sam nie wiem, ale skoro tak twierdzi. Zdecydowała się na spiralkę, chć wcale mi się to nie podoba, ze wzgl na hormony. Po założeniu zona nabrała większej ochoty, a moja chęć spadła. stało. Sam nie wiem, co się stało. Może chemia z tej spirali powoduje, że mnie do niej nie ciągnie, a jak już się kochamy to ja nie mogę dojść. Teraz owszem członek mi staje, ale jakoś tak słabo go czuję. tak jakby w pochwie zrobiło się luźniej, albo żona miała lepsze smarowanie. Nie wiem co się dzieje, może się wypaliłem. Choć właściwie to chyba jeszcze dochodzi praca, zmęczenie opieką nad dziećmi, mało wspólnie spędzanych godzin.
Może dzięki temu co piszę znajdę odpowiedź na mój problem.