Witam,
Jestem mamą dwóch wspaniałych chłopców. Postanowiłam podzielić się z Wami swoją historią, ponieważ po 4 latach walki udało nam się wyprowadzić starszego syna z bycia niejadkiem. Ale może od początku. Mój synek kiedy był niemowlakiem jadł praktycznie wszystko co dziecko w jego wieku jeść powinno... obiadki, zupki, owoce, mięsko ... Niestety kiedy skończył rok zaczęliśmy obserwować z mężem u niego nagły spadek apetytu... Praktycznie odrzucił wszystko oprócz mleka modyfikowanego... Zaczęły pojawiać się problemy z żelazem (było bardzo niskie - co spowodowane było złą dietą). Do mleka dosypywaliśmy mu żelazo w proszku, apetyt się troszkę poprawiał ( ale niestety jadł tylko 3 wybrane zupy i nie było mowy o przemyceniu do niego mięsa - wyczuwał je po każdą postacią :( ) Skutkiem podawania żelaza były kłopoty z wypróżnianiem - nasz syn siedział na toalecie i krzyczał z bólu :( Niestety ale problemy z żelazem wracały do nas średnio co 3 miesiące i tak w kółko przez 4 lata... Dla nas te 4 lata to tak jakby ktoś nam je zabrał... W końcu nie wytrzymywałam i przy posiłku płakaliśmy razem... Nasz syn stawał się coraz starszy i widzieliśmy po niem że samo mleko mu nie wystarcza, był nerwowy. Szukaliśmy pomocy u wielu lekarzy i za każdym razem słyszeliśmy to samo: "starać się urozmaicać posiłki", " przemycać mięso", " wyrośnie z tego...". Nasz syn w wieku 5 lat jadł chleb z masłem, ogórka świeżego, paprykę, 3 zupy i naleśniki. Nie jadł mięsa, ziemniaków, wędlin, kiełbas, warzyw (fasola, brokuł itp.)... Nasza cierpliwość się skończyła, wiedzieliśmy że musimy mu pomóc. Zaczęłam szperać w internecie i znalazłam namiar na Panią psycholog z Warszawy, która zajmuje się "leczeniem" niejadków. Nie uwierzycie ale po 4 spotkaniach nasz syn zaczął jeść ryż, miód, pomidora, ziemniaki, mięso (pod różną postacią), wędlinę, jajko, brokuł, fasolkę szparagową, spagetti, pierogi, i jeszcze kilka rzeczy. Na dzień dzisiejszy nie mamy już problemów z żelazem, z wypróżnianiem i w końcu wszystko wróciło do normy. Jeździliśmy 500 km, ale warto było!!! Niestety ale historia nam się powtarza z drugim synem (14 miesięcy). Na dzień dzisiejszy również praktycznie wszystko odrzucił prócz mleka modyfikowanego. Jeszcze nie panikujemy ponieważ ząbkuje i mamy nadzieję że wyjdziemy na prostą. W najgorszym wypadku się nie poddamy i będziemy walczyć... Ale i tak strasznie się boję. Pozdrawiam i życzę wszystkim
mama cierpliwości i wytrwałości...