Sposoby na atak histerii
Złości się, gdy mu coś nie wychodzi
Kopie z furią klocki, które nie chcą stać grzecznie jeden na drugim, obraża się na układankę, która nie chce się ułożyć.
Dlaczego tak się zachowuje? Dzieci mają niski próg tolerancji na frustrację, ciężko im znieść porażkę. Są mało wytrwałe. Denerwują się, bo nie rozumieją jeszcze, że nie zawsze wystarczy chcieć, by się coś udało.
Co możesz zrobić? Jeśli to możliwe, przytul malucha i pokaż mu, jak może poradzić sobie z problemem („Zobaczmy, czy uda się zbudować wieżę, jak postawimy klocek w ten sposób”). Nie narzucaj mu jednak pomocy, jeśli nie chce z niej skorzystać. Pozwól mu najpierw ochłonąć. Ucz malucha jak można reagować, gdy się coś nie udaje (zamiast się złościć, gdy rozsypuje się wieża, można na przykład mówić: „Upsssssss!”, „Bęc”, „Bum!”). Daj maluchowi dobry przykład: jeśli często się wściekasz, nie pomogą tłumaczenia.
Wrzeszczy, gdy próbujesz posadzić go w foteliku
Krzyczy tak głośno, jakbyś sadzała go na rozżarzonych węglach. W dodatku wije się jak piskorz, zsuwa, ucieka – słowem: robi wszystko, byś nie była w stanie zapiąć pasów bezpieczeństwa. Gdy już ci się uda to zrobić, rozdzierająco płacze i próbuje cię zmusić, byś wzięła go na kolana.
Dlaczego tak się zachowuje? Maluchy nie lubią być unieruchomione nawet przez minutę. Wolałyby brykać po samochodzie niczym wiewiórki. Jednak w tym wypadku nie ma mowy o ustępstwach.
Co możesz zrobić? Musisz być stanowcza. Gdy czujesz, że nie zniesiesz płaczu, wyobraź sobie, co mogłoby się stać, gdybyś uległa smykowi: przy byle gwałtownym hamowaniu wyleciałby z tylnego siedzenia jak z procy! Nigdy nie zgadzaj się na to, by jechał bez fotelika, nawet podczas wjeżdżania do garażu. Bo podczas następnego zapinania pasów będzie protestował jeszcze goręcej. Nigdy nie wypinaj malucha w czasie jazdy. Jeśli musisz to zrobić, zatrzymaj się. Staraj się osłodzić męki dziecka, pokazując mu coś ciekawego za oknem, śpiewając. Gdy mój synek był mały, uwielbiał udawać straż pożarną (wył tak głośno, że uszy cierpły, ale przynajmniej siedział spokojnie). Pomagała także dodatkowa „kierownica”.