Witam, przejrzałam wszystkie strony i całkowicie jestem "rozwalona" tym wszystkim. Mój syn ma 11 lat. W lutym praktycznie bezobjawowo przechodził
szkarlatynę. Po mniej więcej 3 tygodniach dziecko zaczęło narzekać na
bóle głowy, brzucha. Objawy pojawiały się pojedynczo i bez większych problemów odchodziły. Szok przeżyliśmy dopiero, kiedy syn powrócił ze szkoły z opuchlizną lewej ręki i prawej nogi (na wysokości od stawu kolanowego do śródstopia). Stopniowo zaczęły pojawiać się plamki. Chodzenia sprawiało mu ból. Oczywiście lekarz pediatra skierował nas do szpitala. Pani doktor na Izbie rozpoznała od razu chorobę. Chwała jej za to. Wprowadzono m.in.: penicylinę krystaliczną, biodacynę, rutinoscorbin, cyclonaminę, ibuprofen, lacidofil, sterydy. Wyniki z moczu, krwi nie wykazały powikłań w nerkach. Po dwóch tygodniach pobytu w szpitalu (zakaz chodzenia, zalecone poruszanie się na wózku) wróciliśmy do domu. Zalecenia lekarza przy wypisie były dość okrojone: cyclonamina (1 tydzień), rutinoscorbin (3 tygodnie), calcium (1 tydzień). Zwolnienie z w-f 2 tygodnie, oszczędny tryb życia 3 tygodnie. Dziś mija 5 tydzień od pojawienia się choroby i postanowiłam szukać pomocy na forum. Od wyjścia ze szpitala po tygodniu pojawiły się bóle w okolicach nerki lewej, ustąpiły po ibuprofenie. Zrobiliśmy kontrolne badania, nic niepokojącego nie wykazały na szczęście. Ale przez ten cały czas nękają go silne bóle nóg, ból pojawia się raz na jednej nodze, raz na drugiej. Pojawiły się też małe
wybroczyny na skutek drapania, opuchlizna łydki. Kurczowo trzymałam się myśli, że jeszcze tylko tydzień (w większości czas choroby podawany jest 4-6 tygodni), ale kiedy dziś moje dziecko dalej narzeka na ból nogi, który powoduje, że nie może normalnie funkcjonować (przesuwa się po podłodze) zaczynam panikować. Jak długo jeszcze? Czy to chorubsko w ogóle odejdzie? Jutro idę po płyn z kasztanowca, zobaczymy może to pomoże.